Postać Andrei, dzielnej piekarki, została wykreowana przez Bożenę w 2017 roku podczas kampanii Dziedzictwo Ungernów. Pojawiła się na chwilę, bo graczka najwyraźniej nie złapała bakcyla i karta powędrowała do teczki. Swoją drogą dzięki temu przetrwała, bo killfactor w tamtej kampanii był naprawdę wysoki (w teorii poza Andreą przy życiu utrzymał się tylko jeden PC: słynny Gurczen). Przywróciłem ją (postać, nie graczkę, z którą w międzyczasie kontakt urwał się bezpowrotnie) w 2020 roku, w kampanii ostlandzkiej w Starym Świecie (pseudo-WFRP na zasadach OD&D) jako postać typu przechodniego, prowadzoną przez różnych graczy. Od tej pory przewija się w uniwersum, z przerwami na liczne zgony i rekonwalescencje. Jak dotąd wzięła udział w 37 sesjach i dosłużyła się ósmego poziomu (Superhero). Walka trwa!
Między przygodami w Midgardzie a kampanią w Ostlandzie w świecie gry minęło ponad 30 lat. Co działo się z Andreą w tym czasie? Początkowo nie planowałem jej powrotu, miała stać się żoną barbarzyńskiego watażki i urodzić mu synów, których spotkał potem powracający z innego wymiaru Gurczen (nawiasem, los tego rodu nie był specjalnie wesoły). Później wszakże zrezygnowałem z tej koncepcji. Byłaby więc Andrea starszą kobietą (50+, co notabene nie wykluczałoby możliwości posiadania dorosłego potomstwa) albo z jakiegoś powodu przebimbała całe pokolenie (zamiana w kamień? śpiąca królewna? dylatacja czasu?). Wybrałem ostatecznie tę drugą możliwość.
Już kilka razy było tak, że bohaterka miała zginąć na amen, ale powracała w najmniej spodziewanym momencie, tzn. gdy uznałem, że głównym PC przydałaby się jakaś pomoc i sobie o niej przypomniałem. Wiem, że mógłbym po prostu zadekretować, że tak się dzieje — w końcu nikt mnie nie sprawdza i nie rozlicza — jednak lubię, gdy istnieje jakieś uzasadnienie w świecie gry i wszystko dzieje się zgodnie z zasadami, nawet tymi, które sam ustanowiłem. Zgadzam się natomiast z Gygaxem, że musi istnieć jakieś ograniczenie cudownych powrotów. Kiedyś musi wreszcie nastąpić koniec. Przyjmuję, że postać może być wskrzeszona tyle razy, ile wynosiła jej bazowa kondycja (zasada pochodzi z AD&D 1E). Podjąłem zatem próbę prześledzenia losów Andrei.
Wiadomo, że w moich pierwszych kampaniach zgon oznaczał konieczność stworzenia nowego ludzika. Byłem bowiem dość restrykcyjny, jeśli chodzi o wskrzeszenia. Wpierw w ogóle ich nie dopuszczałem, bo z jakiegoś powodu uważałem, że psują "klimat"; potem się pojawiły, ale zdarzały się sporadycznie — a to były bardzo drogie (i przekraczające możliwości finansowe początkujących śmiałków), a to nie było w okolicy odpowiednio potężnego kleryka. Ponadto trzeba było jeszcze zatroszczyć się o zabezpieczenie i transport ciała, które musiało być w jednym kawałku i nadające się do przywrócenia (odpadali np. spaleni na wiór, burnt crisp). W późniejszym okresie w każdym punkcie światła był opat/lama lub patriarcha, skarbów przyznawałem więcej, wreszcie udostępniłem zwoje z czarem wskrzeszenia i różdżki zmartwychwstania. Zgony i wskrzeszenia stały się chlebem powszednim awanturników, zwłaszcza tych z wysoką kondycją, czyli mających 100% szans przetrwania szoku rezurekcyjnego (withstand). Pojawiły się punkty przeznaczenia (po zgonie postać powstaje jak gdyby nigdy nic) oraz życzenia (pozwalające odwrócić negatywny wynik testu przetrwania lub przywrócić postać, której ciało zostało zbyt zmasakrowane). Śmierć przestała straszyć, kolejne rezurekcje rozbestwiły graczy. A to oznacza, że wahadło wychyliło się w drugą stronę.
I tu pojawia się pierwsza trudność — długo nie notowałem liczby zgonów/wskrzeszeń poszczególnych PC (a nawet gdy już zacząłem zapisywać w kampanii Rycerze Ziem Jałowych, to pomyliłem się w przypadku Baltazara "Czarnego Rycerza", który został przywrócony o 2 razy za dużo). Już kiedyś się z tym problemem mierzyłem, usiłując ustalić liczbę zgonów innych bohaterów, a mianowicie Guntera i Ulryka (jestem przekonany, że przekroczyli limit, ale nie potrafię tego udowodnić). Po latach trudno to odtworzyć. Pamięć jest zawodna, choć w porównaniu z graczami i tak zapamiętałem naprawdę dużo szczegółów. Nie ma przy tym żadnego znaczenia, że Andrea była postacią przechodnią. Część sesji rozegraliśmy online — szczęśliwie Google Sheets dają możliwość podglądu zmian w poszczególnych wersjach (jest to niesłychanie żmudne). Na moją prośbę gracze w osobnej kolumnie zapisywali aktualne HP (w przypadku zgonu wartość na minusie) albo otrzymane ciosy (chops). Gorzej z przygodami rozegranymi w realu. Wprawdzie oryginalna karta Andrei zachowała się, jednak nie ma z niej większego pożytku. Na ogół po sesji, a już na pewno co kilka sesji, gumowaliśmy rekord utraconych HP; niekiedy zapisywano obrażenia na osobnym karteluszku, ale większość takich notatek uległa zniszczeniu podczas porządków domowych. Przeszukiwałem intensywnie swoje archiwum rozmów w Messengerze, gdzie relacjonowałem moim korespondentom wydarzenia ze świata gry i przygotowywałem krótkie podsumowania dla graczy.
Oto wyniki moich badań, curriculum vitae Andrei z Midgardu:
Midgard: 2 sesje na żywo. Zachowały się raporty z tych rozgrywek. Na pewno nie zginęła.
Ostland: 6 sesji na żywo. Tutaj Andrea zginęła w walce z ghulami, a ciało zostało nadżarte przez nieumarłych, przez co zawyrokowałem, że wskrzeszenie nie będzie możliwe. Później (już po zakończeniu kampanii) uznałem, że pani elfów z magiczną różdżką, która wskrzesiła pozostałych delikwentów (drużyna otarła się o TPK), była w stanie zaleczyć nawet takie obrażenia. Pytanie, ile zgonów było przedtem? Że były, to rzecz pewna. Jedną sytuację pamiętam. Raport, podsumowujący ten okres, stwierdza lapidarnie "prawie wszyscy zginęli po dwa razy, a rekordzistkę wskrzeszono trzykrotnie". Przez jakiś czas myślałem, że ową "rekordzistką" była właśnie Andrea, skłaniam się jednak ku temu, że chodziło o Gerdę (nie było innych postaci kobiecych). Po prostu nie było aż tylu sytuacji, w których mogłaby Andrea zginąć cztery razy (licząc "ostateczną" śmierć). Przesądziły punkty obłędu (przyznawane m.in. właśnie za zgony), których Andrea miała zanotowane 2, a Gerda 6 — i choć ta druga kilka sesji jeszcze pożyła, stawiam właśnie na nią. Andrei zaliczam natomiast trzy zgony.
Wyspa Julin + Midgard w alternatywnej przyszłości: 15 sesji online. Po rekonwalescencji Andrea ruszyła na pomoc niedobitkom Stowarzyszenia Umarłych Awanturników. To właśnie w tej kampanii stała się prawdziwą heroiną (szybko łapała awanse, a dzięki wysokiej kondycji znacznie poprawiła HP). Zero zgonów (sic!); co prawda dwukrotnie straciła wszystkie poziomy energii życiowej, lecz nie spadła poniżej zera i tym samym nie umarła.
Twierdza na Pograniczu: 1 sesja online. Jeden zgon. Szczegółów nie pomnę, raport milczy o tym fakcie. Zapis w arkuszu jest jedynym śladem.
Kraina Magicznych Wrót i pustkowia Yanardag: 1 sesja na żywo. Pamiętam jak przez mgłę, notatek brak, raport oszczędny. Były podbramkowe sytuacje, raczej obyło się bez wskrzeszania. Zero zgonów.
Wyspa Strachu: 4 sesje online. Raporty (tutaj i tutaj) dobrze oddają, co działo się w tej odsłonie kampanii. Andrea, która w międzyczasie wyrosła na liderkę drużyny, była bardzo trudna do zabicia, często udawało się uciec z walki z 1 HP. Ostatnia walka przyniosła TPK; już po fakcie zorientowałem się, że popełniłem poważny błąd. Otóż heroina posiadała pierścień ochrony, który poprawiał rzut obronny o 1 oczko. W stosowanym przeze mnie podówczas wariancie (podstawę stanowiła tabela z DUNGEON!) miało to kolosalne znaczenie. Zapomnieliśmy o tym, więc teoretycznie Andrea powinna otrzymywać mniejsze obrażenia i pewnie by przeżyła. Jako perfekcjonista wręcz nienawidzę takich sytuacji. Uznałem, że pomimo straszliwych obrażeń bohaterka dała radę wyczołgać się z komnaty demonów, resztką sił dotarła do wsi i tam dopiero wyzionęła ducha; oczywiście, od razu została wskrzeszona. Jeden zgon.
Kraina Grzybów (Candida): 3 sesje na żywo. Jak na złość pamiętam liczbę zgonów wszystkich innych (np. Gunter dwukrotnie), tylko Andrei nie. Na pewno było kilka bardzo trudnych walk, gdzie widmo TPK zaglądało drużynie w oczy, jako że potwory rzucały swoimi Hit Dice na zadawane obrażenia. Notatek brak, a raport nic nie wnosi. Myślę, że nie będzie nadużyciem, jeśli zaliczę jeden zgon.
Dorzecze Gromu: 5 sesji na żywo. Na całe szczęście zachował się rękopiśmienny rekord wszystkich postaci z tej kampanii. Gracz bardzo skrupulatnie zapisywał każdą zmianę, włącznie z minusowymi wartościami HP. Andreę wykorzystywał głównie jako żywą tarczę dla prowadzonego przez siebie czarodzieja Harkona, głównie dlatego zaliczyła cztery zgony. Raport opisuje dwa z nich. Ponadto straciła 6 poziomów energii życiowej, ale wówczas oznaczało to spadek kondycji.
I tu miał nastąpić kres przygód Andrei, skoro ciało nie było kompletne (pozbawione głowy). Aż do teraz. Rozegraliśmy midquel, podczas którego śmiałkowie odzyskali głowę i za sprawą Świętego Graala udało się raz jeszcze przywrócić dzielną wojowniczkę. Na jak długo? Podsumowując, doliczyłem się 10 zgonów. Bazowa kondycja wynosiła 16. Oznacza to, że ma w zapasie jeszcze sześć żyć. Siedemnasty zgon będzie już naprawdę ostatnim.
Andrea, F-W 8, STR 16, INT 11, WIS 12, CON 17, DEX 15, CHA 7, HP 35, XP 180 548
Dobrze, że taki podsumowujący spis ma dużo odnośników (linków) - fajnie można prześledzić te wątki Twojej wieloletniej i wielowątkowej kampanii. :)
OdpowiedzUsuńTak, Andrea należy do tych postaci, które zwiedziły kawałek świata, wędrując po różnych modułach. Z perspektywy czasu decyzje o odkurzeniu ich kart oraz reanimacji części poległych z Pustkowia Piktów (→ Rycerze Ziem Jałowych) i Dziejów Gurczena (→ Stowarzyszenie Umarłych Awanturników) okazały się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu mam jeden, coraz bardziej spójny świat z historią na kilkaset sesji, zamiast wielu pomniejszych, niepowiązanych ze sobą kampanii urwanych po kilku lub kilkunastu przygodach.
Usuńchciałbym mieć takie notatki a raczej żeby moi gracze prowadzili takie notatki
OdpowiedzUsuńJeśli gracie online, zachęcam do założenia arkusza i przerzucenia obowiązku prowadzenia go na graczy :P To się naprawdę bardzo dobrze sprawdza - mówię z perspektywy zarówno sędziego, jak i gracza; w kampaniach Wolfganga, w których uczestniczyłem, zawsze mieliśmy arkusz. Ja akurat nie należę do mistrzów Excel/Sheets, więc moje arkusze są raczej ubogie, ale spełniają swoją rolę. W razie czego zawsze masz możliwość sprawdzenia, także na bieżąco podczas sesji, np. na drugim ekranie. Polecam tak robić, bo gracze potrafią namieszać - nawet nie chodzi o nieuczciwość (jesteśmy dorośli i ludzi, z którymi gram bym o to nie podejrzewał), ale zwykłe niedopatrzenia, jak np. zapisanie obrażeń nie tej postaci, co trzeba.
UsuńSam dla siebie zawsze możesz prowadzić takie notatki. Nie trzeba spisywać dokładnych raportów, jak ja kiedyś. Krótka notatka służbowa i odpowiednia kolumna/wiersz w zupełności wystarczą.