środa, 29 kwietnia 2020

Pogranicze (Powrót Gurczena), odc. 8

Kolejny odcinek rozegraliśmy w pełnym, czteroosobowym składzie (+ sędzia). Była to przede wszystkim opowieść drogi. Drużyna odwiedziła w sumie cztery krainy (wszystkie na Pograniczu), jeżdżąc pomiędzy kolejnymi punktami światła. Dwa takie "kafelki", standardowo już pięknie wyrysowane, dołączam do tekstu. FIGHT ON!


Do drużyny nieustraszonych poszukiwaczy przygód przystępują pan Lothar (jeden z rycerzy lorda Wilhelma Pelenusa, władyki Starorzecza) oraz siostra Matylda (zakonnica z opactwa św. Hildegardy). Ruszają na północ, by odnaleźć siedziby górali.

Przez kilka dni bez efektu przemierzają wzgórza; góralskie wioski są dobrze ukryte wśród licznych dolin. Pewnego razu z wąwozu wypadają 2 wyverny. Lothar zasłania Matyldę własną piersią i ginie rozszarpany. Pozostali śmiałkowie ścinają gadzie łby. Po powrocie do Starorzecza odbywa się uroczysty pogrzeb bohaterskiego rycerza.

Reszta wraca na północ i ponownie przeczesuje wzgórza. Omijają kolejne 2 wyverny i czerwonego smoka. Znajdują wreszcie jedną z wiosek, ale górale na widok Matyldy spluwają z pogardą i przemawiają w języku Chaosu. Awanturnicy zawracają konie.

Starorzecze

Opuszczają Starorzecze, przecinają ziemie Nowego Midgardu i ruszają na północ, do krainy, którą włada chaotyczna wojowniczka, lady Astryda Rambo. W puszczy napotykają samotnego rycerza. Na jego tarczy widnieje herb rodu Wieczorów (wieża na czerwonym polu). To Markus Wieczór, syn poległego czempiona Tomasza Wieczora i jego ukochanej Elżuni. Ruszył w ślad za swym kuzynem Dankiem (niestety, ów przed tygodniem poległ z rąk druidów), by zaoferować swój miecz Gurczenowi.

Wyjeżdżają na równinę i wzdłuż rzeki docierają do zasiedlonej okolicy. To Huby, którymi włada nadczłowiek Thirion Gitte, stąd miejscowi nazywani są gitowcami. Pan zamkowy jest wasalem Astrydy. W obawie przed reakcją chaotycznych gitowców Gawen sugeruje Matyldzie, aby ukryła swą tożsamość i nosiła odwrócony krzyż, co zakonnica odbiera jako obrazę uczuć religijnych i samotnie wraca na południe.

Pozostali zajeżdżają do wsi i w karczmie zasięgają języka. Na pustyni znajdują się owiane złą sławą Trzy Czarne Zigguraty (widzieli ich zarysy, ale z oddali wzięli je za góry). Okoliczne lasy natomiast to domena Liściocha, olbrzymiego bożka czy demona puszczy. I jeszcze jedno – to właśnie z tych stron pochodził czarnoksiężnik Nobis, którego Gurczen zabił niedawno na południu (oczywiście, lord nie przyznaje się do tego czynu).

Zigguraty brzmią intrygująco, więc siadają na koń i pod koniec dnia docierają do podnóża budowli. Tu wpadają w zasadzkę zastawioną przez łysego antykleryka i jego 9 przybocznych zbójów, wymachujących cepami i morgenszternami. Po krótkiej rąbaninie 7 wrogów leży w kałużach krwi, a pozostali wycofują się pod osłoną magicznych ciemności. Niestety, nie obyło się bez strat – zginęli Gawen i młody Wieczór.

Królestwo Chaosu
Śmiałkowie ładują na konie ciała poległych i jadą w kierunku opactwa w Starorzeczu; w modlitewniku św. Hildegardy były psalmy umożliwiające powstanie z martwych. Mają na to cztery dni. Wieczorem trzeciego dnia drogi zdają sobie sprawę, że nie zdążą na czas. Zrezygnowani, zmieniają kierunek i odwiedzają Górę Zyndrama – graniczną twierdzę Księstwa Odrowąża. Tu dowiadują się, że w międzyczasie rycerze księcia zapuścili się do ruin wieży Vestora.

Wyruszyło ich 10. Do zbadania mieli trzy kondygnacje (z czterech; jedną niedawno oczyścił Gurczen). Zlikwidowali 3 niedźwiedziołaki. Następnie wpadli w zasadzkę 4 mantykor, w której zginęło 4 herosów. Nie dali jednak za wygraną i sprawdzili ostatni poziom, gdzie czaiła się chimera; udało się bez strat zabić potwora. Wśród wydobytych z podziemi fantów znalazł się potężny zwój klerycki.

Gurczen czym prędzej pędzi do stolicy księstwa i pod koniec czwartego dnia odnajduje biskupa Reinberna. Odnaleziony modlitewnik umożliwia wskrzeszenie, ale tylko jednej postaci. Z ciężkim sercem wskazuje Gurczen na Wieczora, który powraca do świata żywych i ląduje w infirmerii; dzielny Gawen zostaje pochowany z honorami. Do drużyny przystępuje za to jeden z liderów ekspedycji do wieży, świeżo upieczony czempion Mordred.

Drużyna przedziera się przez puszczę na zachód. Niszczy 6 wilkołaków, a za bohaterstwo w walce Szumo zostaje mianowany rębajłą. Gurczen po raz drugi usiłuje rozmówić się z wodzem plemienia Mamutów, ale barbarzyńcy ponownie przepędzają go spod bram grodu. Śmiałkowie odwiedzają Starorzecze; okazuje się, że siostrze Matyldzie udało się powrócić i podaje w wątpliwość intencje grupy Gurczena. Lord przekazuje sowitą darowiznę na ręce tutejszego biskupa Wincentego, przestrzegając przed barbarzyńcami i góralami, a następnie opuszcza krainę.

Pora na odpoczynek. Awanturnicy zajeżdżają do Nowego Midgardu, gdzie dowiadują się, że pod ich nieobecność w grodzie zjawił się tajemniczy czarnoksiężnik w czarnym płaszczu z kapturem. Znienacka zaatakował wiedźmaka Aulusa Apollinusa i zabił go piorunem. Następnie splądrował wieżę maga, wynosząc księgi, zwoje, mikstury i zdobyty z takim trudem radioodbiornik, po czym odleciał w siną dal. Nikt nie ośmielił mu się przeciwstawić.

Pogranicze (1 heks = 1 liga = 3 mile)


Wystąpili

Lord Gurczen, F-M 9, HP 38
STR 14, INT 16, WIS 13, CON 12, DEX 17, CHA 13, XP 378 406

oraz

Rębacz Gawen Szary, F-M 5, HP 24 (poległ)
Rębacz Gedek, F-M 5, HP 27
Rębacz Szumo, F-M 5, HP 23
Heros Lothar, F-M 4, HP 14 (poległ)
Wikariuszka Matylda, C 4, HP 14
Heros Markus Wieczór, F-M 4, HP 9
Czempion Mordred, F-M 7, HP 33

17 komentarzy:

  1. Dodałbyś jakieś Okiem Sędziego o tej sesji? Na przykład o tym, jak się grało w nieco większym składzie? Czterech graczy to chyba u Ciebie max?

    Mógłbyś też dorzucić jakąś, choćby zupełnie schematyczną, mapkę zbiorczą jak te wszystkie krainy tak ładnie rozrysowane na heksach są położone względem siebie? (nie tylko z opisanej dzisiaj sesji, także poprzednich)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grało się w sumie kiepsko. Nie chodziło jednak o liczbę graczy (4 jestem w stanie spokojnie udźwignąć), a o brak większego zaangażowania z ich strony. Trudno mieć pretensje, skoro gracze, poza Gurczenem, zostali zredukowani do pobocznych ról, a zarazem śmiertelność jest wysoka (zwłaszcza po ostatnich zmianach w mechanice walki). Co mnie jednak zastanawia, to bardzo pozytywna reakcja podczas rozgrywek w realiach wojny wietnamskiej, gdzie przecież ginęli jak muchy i byli w dużo większym stopniu ubezwłasnowolnieni, a jednak tamte 2 sesje były bardzo ożywione. Być może model sandboxa fantasy po prostu się wyczerpał. Niewykluczone, że entuzjazm co do Wietnamu opadłby po kilku kolejnych sesjach. To wszystko materiał do przemyśleń dla mnie.

      Mapę Pogranicza dodałem.

      Usuń
    2. Mapa super, od razu jaśniej!

      Co do graczy, to pewnie kwestia co ich bawi w rpg i czy w tej kampanii mogą to robić. Duża umieralność też może mieć znaczenie, bo co by nie mówić, jest to frustrujące, co miałeś pewnie okazję ostatnio odczuć w związku z Ludovicusem (mnie śmierć Sandmara poirytowała - a przecież siadamy do wspólnej gry mając wysoką świadomość, na co się piszemy).

      Usuń
  2. Czyżby eksploracja wieży Vestora została rozegrania za kulisami?

    Trochę się nie dziwię, że gracze czują się znużeni odgrywaniem ról statystów, chociaż jest w tym pewna niespójność, skoro podobała im się rola jednorazowych pionków w Wietnamie. W zasadzie to nie wiem, czy kiedyś wyjaśniałeś - czy gracz prowadzący Gurczena jest najbardziej aktywny ze wszystkich? Czy jego jedyną "zasługą" jest to, że postać żyje od 100+ sesji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eksploracja wieży - owszem, choć ograniczyła się do rozegrania starć, chyba nie mam siły na SDA ;) Co do aktywności - tak, zwłaszcza ostatnimi czasy. Prawdopodobnie zakończymy wkrótce ten sezon (kampanię). Trochę szkoda, bo świat się rozrósł, ale nic na siłę.

      Usuń
  3. Nie gram z wami i mało wiem, to chętnie się wypowiem*
    Będzie długo.
    Widzę tu pewien chyba problem z tym wysokolevelowym graniem. Stawiałbym na problem przede wszystkim Graczy (chyba gł. Gurczena), w drugim miejscu jednak na problem Mistrza a w najmniejszym stopniu na konwencje/narzędzie.
    Przede wszystkim uderza mnie pewna bierność graczy. Sprawiają wrażenie działania wyłącznie reaktywnego, pojawia się jakiś czynnik to za nim ruszą albo i nie. Brak mi tu własnej kreacji, narzucania inicjatywy wydarzeniom, współkreacji świata. We wszystkich dobrych opowieściach bohaterowie mają jakiś cel. Swego czasu gracz Nazdaka pięknie wykorzystywał możliwości tej konwencji. Nawet jeśli nie wszystkie jego działania wydawały mi się sensowne, to nadawał ton opowieści, działał, tworzył – to inni (w tym potężni npc) musieli reagować na jego działania.
    Gurczen wydaje się bierny. Jest dla mnie trochę jak Tyson, jest na szczycie, z wszelkimi możliwościami do światowe sławy i kasy, i w zasadzie chuj z tego wynika. Podaża to tu, to tam, a ja w zasadzie dalej nie wiem do czego dąży, co go jako postać popycha do działania i co chce osiągnąć. Wydaje się zupełnie przezroczysty. Gdzie liczne zastępy zwoływane pod sztandary bohatera, który był w piekle i nasrał w talerze największych tamtejszych gierojów? Gdzie siedziba godna takiego herosa? Gdzież kapłani gotowi szerzyć słowo takiego pomazańca bożego? Gdzie potężne siły zabiegające o przychylność takiej mocy?
    Bohater tej klasy samą swoją obecnością powinien kształtować otaczający go świat i tutaj rola MG. Zrób mu jakąś oddzielną glory table i niech poczuje swoją wagę w świecie mocniej niż tylko: przyjmę trzy ciosy więcej niż kolejny Wieczór. Może potężny ród zechce go za męża dla swej córki? Może władca poprosi go o pozwolenie (bo kurwa czemu nie!) na wypowiedzenie wojny? Może jakiś klan będzie chciał negocjować, by się nie wtrącał w przyszłe rozgrywki (oferując to i owo)? A może dostanie kawał ziemie z dwoma wioskami i „trupem w szafie”? Delegacje zainteresowanych powinny walić drzwiami i oknami. Niech się nie opędzi od towarów płci obojga wskakujących mu do łoża. A może zuchwały młodzik wyzwie go na pojedynek, bo przecież sława zabójcy takiego gieroja … a potem trzeba spojrzeć w oczy jego matce czy siostrze. Sława tej miary bohatera jest jak czarna dziura, powinna zaginać cały świat wokół. Ten koleś pracował na to 110 sesji! Powinien być tu kurwa w panteonie, a nie odjeżdżać spod byle zapyziałej wiochy jak zbity kundel, bo mu jakiś kozojeb kazał iść precz. Noż …. Gurczen powinien mu stłuc ryja i przeciągnąć za koniem, a potem wytłumaczyć reszcie jak wielki mają fart, że zechciał zostać ich przywódcą. Ale …. uważam, że gracz powinien mieć też uzasadnione przeświadczenie, że jego postać może to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  4. cd.
    Odnoszę bowiem wrażenie, że śmiertelnością mechaniki i nagromadzeniem w świecie zabójczych niebezpieczeństw wykastrowała z graczy wszelka inicjatywę i odwagę. Trochę jak z tymi wszystkimi mmorpg, gdzie na 100 levelu misje typu zabij pięć dzików zamieniły się w misje typu zabij piec smoków. Urosłem i jestem potężny, ale nic z tego nie wynika, bo wszyscy wokół zrobili to samo i świat też urósł.
    Wydaje mi się, że gracze nie mają w ogóle poczucia mocy. Rozumiem, że bicie goblinów jest nudne, ale czasem daje graczom poczucie potęgi. Gurczen pracował długo na swoją siłę i został chyba zastraszony przez świat, który urósł wraz z nim. W każdej wiosce na 50 babach, tyluż chłopach i 100 dzieciakach (czyli powiedzmy sobie szczerze zwykłym Wypizdowie) siedzi jakiś uberkoks. Wszędzie pałętają się jacyś wykręceni magowie, wywerna za każdym zakrętem, w tym świecie nie ma już normalności. Trochę jak w jakimś MMO, gdzie startując z 1LVL marzysz o tym co zrobisz jak zdobędziesz 50 LVL, a potem okazuje się, że gówno bo wszyscy wokół też ganiają z 50 LVL i w ogóle się od tego „tła” nie odróżniasz. Zrobiłeś Robercie chyba jakąś nadpodaż potęg.
    Jak tam żyją zwykli ludzie, kiedy tych smoków, wywern i wykokszonych złoli jest najebane jak meneli pod moim spożywczakiem?
    O pozostałych graczach już nawet nie wspomnę. Z tych 4-5 levelowych bohaterów, którzy normalnie powinni być wszak mocni na tle świata, mieszanka w/w elementów zrobiła po prostu śmiecie. Prosta droga do całkowitej utraty zainteresowania graczy. Wybacz brutalność, ale nowa mechanika walki z punktu widzenia graczy, którzy nie są tak potężni jak Gurczen wydaje mi się zwyczajnie do dupy. Daj im potężniejsze postacie, albo rozstrzygaj ich starcia po staremu. Jaki jest w ogóle sens dopuszczać teraz do grania postać taką jak Heros Markus Wieczór z HP 9? Po to by gracz na odwal „przemielił ją” w nadziei na lepsze rzuty przy kolejnym klonie w typie: „wnuk kolesia, który widział jak Gurczen dyma w stodole i poczuł, że musi z nim wyruszyć na wyprawę, w której zostanie zamieniony na mielonkę w drugiej walce”.
    Nie dziwię się, że się graczom może nie chcieć. Jak tu wymyślać postaciom życiowe cele i namiętności? Jak się wczuwać?
    To wydaje się niestety w sporej mierze winą MG. Skoro przygody są tak niebezpieczne, bo Gurczen już dużo może i niejako w kontrze dostaje mega mocne spotkania, i skoro mechanika walki jest tak śmiertelna, że nowi (nawet potencjalnie mocni bohaterowie) giną masowo, to trudno oczekiwać od graczy, że będą mieli fun z grania. Swego czasu, gdy grałem w AD&D2 ginęliśmy masowo, do czasu aż jedna z postaci osiągnęła 5 Lvl, i niejako przy nim możliwe było „utrzymanie się” reszty drużyny. Zaczęły się wzrosty pozostałych. U was jest dokładnie odwrotnie. I coś jest w tym nie halo. Chyba musisz albo puszczać Gurczena solo, albo dać innym więcej narzędzi do czerpania funu z gry.

    OdpowiedzUsuń
  5. cd. 2
    Może czas na jakąś pól-emeryturę i opcję w typie Ars Magica. Gurczen siedzi na włościach, a wszystkie eksploracje robi jego druga/trzecia/… postać. Jest ciągłość. Politykę, losówki w mieście dalej robi główna postać. Jest urozmaicenie. To by była dobra opcja na jakiegoś całkiem mocnego maga, który by sobie robił (za jednostki czasu) „zbrojownie” z eleksirów, scrolli i magicznych przedmiotów do rozdawania potem tym wykonawcom terenowym.
    Daj tym mniejszym graczom jakąś większą rolę. Niech ma jakaś ważna informację, niech będzie ważnym stronnikiem politycznym, niech ma oddział zaprzysiężonych lub będzie kapłanem z jakimś potężnym zwojem. Może sztuczne, ale jeśli na drugim końcu jest opcja rezygnacji gracza to…
    Noż ludzie, Arnold Czarny pizga tu stal, Rambo jest kobietą, a … jakoś tak bezbarwnie się robi. Robercie, może jakaś zdecydowana ucieczka do przodu! Trzymam kciuki.

    * Zastrzeżenie. Po pierwsze lubię te raporty i kibicuje Waszemu graniu, wiec jeśli gdzieś brzmię jakbym się dopierdalał, to się nie dopierdalam. Piszę, bo cała ta mega kampania to jak wielki udostępniony nam eksperyment, który mam przyjemność obserwować, a ja chciałbym dodać od siebie parę przemyśleń z boku – od strony czytelnika, kibica. Oczywiście nie jestem na sesjach, więc wszystkie moje domysły mogą być błędne. Nie wiem co kto mówi, jak działa, a może po prostu źle coś doczytałem, albo zinterpretowałem. I najważniejsze, nie wiem też jak chcecie się bawić, więc wszystko co wymyśliłem może wam zupełnie nie pasować – i dobrze, to w końcu wasza piaskownica. To tylko moja wizja, której nikt podzielać nie musi, i tego nie oczekuję. Zatem nawet jak brzmię konstruktywnie, to celem jest jedynie konstruktywny komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miało być na końcu: Zatem nawet jak brzmię przeciw-konstruktywnie, to celem jest jedynie konstruktywny komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za obszerny komentarz. Niestety, większość uwag jest chybiona - obawiam się, że albo nigdy nie czytałeś OD&D, albo nie zrozumiałeś, o co w tej grze chodzi ;)

      Populacja punktów światła jest wzięta prosto z vol. III: władcy zamku (w randze lorda barona, nekromanty, patriarchy itd.) podlega 2-8 wsi po 100-400 osób każda. W najlepszym razie 3200 osób w promieniu 20 mil od zamku. Jednocześnie ów władyka ma na usługach orszak przybocznych, akolitów, a czasem i potwory, więc "koks na Wypizdowiu" jest wpisany w logikę systemu. Po tej bezkresnej, wyludnionej dziczy pałętają się armie, ogromne bestie (często w stadach) i potężni NPC, bo tylko ci są w stanie w tym środowisku przetrwać. Spójrz na tabele spotkań losowych, to świat z "Umierającej Ziemi" Jacka Vance'a. I tak zmniejszyłem liczbę np. wędrownych smoków (nie rzuciłem 1d4, by ustalić, czy to rodzinka). Sorry, ale na etapie "super hero" po prostu nie ma sensu siekać koboldów, goblinów i szczurów, żeby zdobyć worek miedziaków. Trzeba wyszukiwać leża w dziczy, paktować z okolicznymi lordami, tłuc się ze smokami i sięgać po skarby z prawdziwego zdarzenia.

      Niewykluczone, że w raportach niewystarczająco podkreślałem motywacje Gurczena, cel, o którym gracz często wspomina w rozmowach z NPC - oswobodzenie ojczyzny (Midgardu) spod tyranii Fedory Czarnej. Temu służy to jeżdżenie od A do B, pozornie bez sensu. Górali próbował skłonić do ataku na ziemie Astrydy, żeby uratować opactwo. Mamutów usiłował pozyskać do swej sprawy, względnie wyzwać wodza na pojedynek (i chyba w efekcie przejąć władzę nad plemieniem). W obu przypadkach rzut na reakcję pokrzyżował te plany - cóż, sędzia w OD&D nie ignoruje wyników, tylko ewentualnie wymyśli, dlaczego barbarzyńcy nie chcieli z nim gadać. To inny ród Mamutów - może nie lubili tamtych, których 30 lat temu znał śmiałek? A może wódz jest opętany przez potwory z bagien? Mimo że Gurczen ma tyle HP, 150 wojowników na palisadzie z łukami zabiłoby go pewnie bez żadnych rzutów kostkami. Gracz dobrze o tym wie i dlatego się wycofał. Zresztą naczelnik Mamutów sam jest w randze lorda i ma silną obstawę (wylosowani zgodnie z vol. II), to nie jacyś "kozojebcy", a dumni barbarzyńcy o wojowniczych tradycjach. Pozostając w sojuszu neutralnym, Gurczen nie będzie żadnym pomazańcem bożym. Lord Odrowąż proponował mu nadanie sporych dóbr w lenno, ale Gurczen nie chce być niczyim sługą i odmówił. W Piekle nie srał nikomu do talerza, tylko był łowcą niewolników, mordercą i złodziejem, więc nie ma się czym chwalić za bardzo. Poza tym - skąd ludzie z innej planety mają o tym wiedzieć? Te osady są przecież odizolowane, często nie wiedzą o swoim istnieniu. To dopiero Gurczen wytycza szlaki, buduje drogi i umocnienia, a z zapyziałych ruin wydobywa radioodbiorniki i starożytne księgi. To budowniczy, pionier i odkrywca, a zarazem człowiek lasu, gdzieś na uboczu społeczeństwa feudalnego - najwidoczniej taką wizję swojej postaci ma gracz. I chwała mu za to.

      Przyznam, że uznanie Hit Dice za obrażenia nie bierze jeńców, ale dzięki temu starcia są szybkie i nieprzewidywalne, a Gurczen mógł zabić Balroga jednym ciosem. Przyboczni prędko levelują i często przerzucają HP. Wzdragam się przed rozdawaniem postaci superbohaterów, czarnoksiężników i papieży, niechaj trochę się pomęczą. Ostatnio brakowało szczęścia - bywa i tak.

      Co do Nazdaka, to tamten gracz miał swoje 5 minut, ale jego styl gry był szalenie ekstremalny. Wiem, że palenie wiosek i mordowanie dzieci zawsze robi wrażenie, ale w ten sposób Nazdak prędko zapędził się w kozi róg i marnie zginął. Gdy potem powrócił jako Ślimak, nie przejawiał już większej inicjatywy, ograniczając się do żebrania o questy i prymitywnej bandyterki.

      Jeszcze jeden czynnik umykał jak dotąd uwadze. Myślę, że ogrom świata, wątków, postaci, powiązań, kultur, miejsc może być przytłaczający. Przez kilka lat trochę się tego nazbierało, a chyba nikt poza mną się w tym nie orientuje. W sumie trudno mieć pretensje, że ludzie w wieku 30+ nie chcą zakuwać na pamięć szczegółów wymyślonego świata.

      Usuń
    2. Dzięki za obszerną odpowiedź :)
      Co do OD&D to mogę się zgodzić, że nie załapałem choć ja wolę sądzić, że nie zaakceptowałem ;-) Książeczki w pedefach nabyłem, przestudiowałem i muszę powiedzieć, że byłem jednak zawiedziony. O ile sama idea sandboxowego grania mnie oczarowała to wiele rzeczy wydało mi się zwyczajnie ...słabych. Odrzucał utrudniający lekturę "lajałt", miejscami dość chaotyczne fragmenty sprawiające wrażenie zlepków różnych, nie do końca spójnych tekstów.

      Oczywiście z Gurczenem mocno hiperbolizowałem. Wyobrażając sobie postać, która przetrwała 110 sesji w takiej mielarce, widzę po prostu kogoś kto jest mocnym rozgrywającym w tym świecie.

      Mnie się właśnie nie podobało w lekturze, że domyślnie i podręcznikowo to każdy napotkany zamek nie będący ruiną zamieszkuje najwyższy ranką (lub prawie najwyższy) zbrojny lub magic user. Czyli domyślnie jest to zawsze uber koks. Nie ma tu miejsca na upadłe rody, zdegenerowane rodziny czy po prostu pierdołowatych ale bardzo bogatych lordów. Jak zamek to koks. Oczywiście, pojawia się sakramentalne: "to tylko wskazówka i nie musisz tak grać". I tak nie gram.

      CO do Nazdaka to chodziło mi o samą aktywność gracza, myślę że to może być ożywcze i dla MG. Co do czynów z kolei, to nie widziałem tam jakiegoś głębszego planu, poza częstym u początkujących graczy (zaznaczam, że z mich doświadczeń) sprawdzaniem granic, sprowadzającym się nad wyraz często do tego, że postać gwałciła i zabijała).

      Co do ostatniego akapitu pełna zgoda. Nagromadzenie elementów świata może przytłoczyć graczy jak rozbudowana mechanika.

      Jak zaznaczyłem, niestety nie wiem co kto powiedział, więc będzie mi musiał Gurczen wybaczyć nietrafne osądy i kalumnie :) A gdyby się domagał satysfakcji, to niech wie, że mieszkam w zamku (z wszelkimi tego konsekwencjami).

      BTW 30+ to jeszcze młodzież ;-) Ja już z tych 40+

      Usuń
    3. Z tych 111 sesji 46 (czyli 41%) rozgrywała się nie w "tym świecie", a na innych planetach. W świecie Midgardu-Braunsztynu upłynęło ok. 35 lat, dla Gurczena - mniej niż 5 lat (dylatacja czasu). Rangę Super Hero / Lord osiągnął Gurczen stosunkowo niedawno, a pozycję "głównego rozgrywającego" trzeba sobie wpierw wywalczyć, tak jak własne państwo w dziczy. Zresztą gracz jest na dobrej drodze; dzieje dzieją się za kulisami, młyny mielą nieubłaganie i już niebawem czytelnik się o tym dowie ;)

      Zależy, co rozumiesz poprzez upadły/zdegenerowany. Sauron nie był upadły? Albo Saruman? Potęga panów zamkowych ma sens, jakiś laps nie utrzymałby się u władzy w świecie, gdzie rządzi prawo pięści. Nawiasem, baron Emeryk V, pan Nowego Midgardu, jest tylko weteranem (F-M 1 - wylosowałem mu poziom), ale oczywiście ma obstawę złożoną z koksów. Bo niby jak inaczej by przetrwali w tej głuszy?

      Wyjaśnisz, czym mityczna "aktywność" Nazdaka różniła się od aktywności Gurczena? Nazdak krążył pomiędzy plemionami potworów i rzucając Charm Person na wodzów udało mu się coś tam ugrać na chwilę. Próbował zasztyletować kogoś tam w kiblu - i to by było na tyle. Gurczen nie jest magiem, musi bazować na rzucie na reakcję, te się akurat ostatnio nie udały - czy to wina gracza? Albo moja jako prowadzącego?

      A odnośnie przytłoczenia jeszcze, to dodajmy, że część graczy grywała mocno w kratkę, opuszczając całe "sezony" kampanii. Jeśli np. ktoś po rocznej absencji wraca do gry, do zupełnie zmienionej rzeczywistości (inna planeta, ileś tam lat później, inne postacie), pogra 2-3 razy z doskoku, a potem znika, to nie dziwi mnie brak zaangażowania i zniechęcenie. Świat się zmienia, to nie WFRP z wiecznie żywym Karlem-Franzem i inwazją Chaosu, która jest tuż-tuż, ale jakoś nigdy nie nadchodzi. Gdybym się na każdego oglądał, to zamiast 111 sesji byłoby 11.

      Usuń
  7. Z tymi rzutami na reakcję - stosujesz jakieś modyfikatory, ułatwienia/utrudnienia? Chyba już kiedyś o tym rozmawialiśmy, nie wiem czy nie u Wolfa. Wydaje mi się że na dłuższą metę warto albo różnicować stawki (co zrobią jak będą przyjaźni, a co jak wrodzy), albo jednak wprowadzać jakieś modyfikatory sytuacyjne odzwierciedlające podejście graczy i/lub sojusze w świecie itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, stosuję - zarówno modyfikatory, jak i zróżnicowanie reakcji. Ten sam wynik rzutu kostką nie zawsze będzie oznaczał taką samą reakcję. Trochę jak w "Ready Ref Sheets", choć nie trzymam się ślepo tamtej tabelki.

      Przykład: Gurczen wjeżdża na terytorium plemienia Mamutów i pozdrawia wodza, powołując się na dawną znajomość i prawo gościnności (tzw. Xenia).

      Modyfikatory: +1 (wysoka Charyzma), +1 (nawiązanie do przeszłości). Razem +2 (bardzo duży modyfikator). Rzut 2d6: 3. Ostateczny rezultat: 5. Reakcja negatywna. Barbarzyńcy nie atakują, ale nie odwzajemniają gestu przyjaźni i proszą, by PC opuścili ich ziemie. Gdy ci się narzucają, Mamuty dobywają broni i popędzają konie. PC zawracają i odjeżdżają, chcąc uniknąć rozlewu krwi.

      Druga próba: tym razem modyfikator negatywny -2 znosi bonusy. Na 2d6 znowu wypada 3. Barbarzyńcy wciąż nie atakują, ale puszczają strzałę pod nogi lorda.

      Pewnie, że byłoby prościej, gdyby tamci przywitali go z otwartymi ramionami i poszli bezmyślnie umierać za Midgard. Ale teraz jest ciekawiej. Dlaczego są Gurczenowi nieprzychylni? Może inni szatani byli tu czynni? Czy można to w jakiś sposób zmienić?

      Usuń
  8. Ten rzut na reakcję to z jednej strony wspaniałą sprawa, zwłaszcza dla MG, który może się wykazać „pasując” mało prawdopodobne teoretycznie reakcje do rzutów.

    Mam też jednak wrażenie, że jest to kolejny element który graczy kastruje z kreatywności. Widzę to trochę u swoich, nie wiem jak u Ciebie. Przychodzimy, czekamy co tam wypadło, bierzemy rezultat na klatę. Bierność.

    Skoro to jest reakcja to można na nią wpływać. W szczególności w stosunku do istot ludzkich, które maja swoje pragnienia, lęki, słabości czy jakieś wyraźny światopogląd.
    Gurczen drugim spotkaniem z Wodzem nie został zaskoczony. Nie ma 5 sekund na reakcję. Wie gdzie jest wioska, wiec z grubsza kim są mieszkańcy. Ma czas na przygotowanie. Sam wybrał czas i miejsce.

    To wojownicy. Zapewne cenią siłę i odwagę. Pewnie i wojenne opowieści.
    Można było rzucić pod wioskę łby zabitych wywern, jak wyzwanie lub pokaz swojej mocy i niech herold wrzeszczy, że godny przybył rozmawiać z wodzem.

    Można było zrobił przedstawienie. Zamówić sztandary, surmy i wykosztować się na pokazowe wojsko (nająć/wyprosić u Lorda na krótką wycieczkę). Skoro to dumny wódz na czele mężnych ludzi to można było mu się ukazać równie zbrojnie. Zapłacić magowi za jakąś potężną pokazówkę pod osadą.
    Można było rozważyć jakiś dar godny wodza – przedmiot magiczny czy złoto dla ludzi.

    Można zapłacić za zbieranie wieści o tych ludziach – czego szukają? Czego się boją? Może na coś oczekują zgodnie z ich legendami? Może jest tam jakieś wydarzenie lub bohater do którego można się odwołać? Może jest jakiś rytuał, którego przejście zapewni ich szacunek. Może przepowiednia? Może bestia, której zabicie i rzucenie pod mury nie będą mogli zlekceważyć?

    Może jakiś mężny cywil wędrowiec/bard gotowy byłby odwiedzić wioskę, by odwiedzić wioskę i wymienić informacje i dowiedzieć się czegoś. Jest spora szansa, że każdy rozsądny wódz będzie chciał wiedzieć co się dzieje wokół jego domeny i co mu może zagrażać. Może tak działa już jakiś handel i jakieś kontakty? Sprawdzał to Gurczen?

    A może najemny bard, który do wieczornej uczt zaśpiewa pieśń czy dwie o Gurczenie i wiecznej chwale czekającej dla tych, którzy dopomogą mu pokonać zło? Jakakolwiek próba zebrania pomocnych informacji.
    Może po prostu można przemówić chociaż 5 słów w ich narzeczu i wymienić poprawnie 21 tytułów wodza, by zyskać jego uwagę na 10 sekund?
    Może jakieś badanie myśli z oddali i przemówienie do wodza ostatnimi słowami jego matki, których nikt nie mógł słyszeć?
    Może prośba do Lorda o oficjalne poselstwo pod flagą NM?
    A może czajenie się w pobliżu na jakichś maruderów – przecież polują i patrolują? Uspać, oczarować, wypytać, spróbować zwerbować do współpracy? BTW zwykły czarodziej z uspaniem i oczarowaniem, wydaje mi się Gurczenowi bardziej potrzebny niż kolejny 4-5 Lvl woj. 😊
    Mogę tak długo, bo jeśli graczowi zależy to możliwości są nieograniczone.

    Wiec tak, jeśli gracz "musi" bazować na rzucie na reakcję to jest to jego wina. Zwłaszcza, jeśli jedyną rzeczą jaką zrobił było po prostu ponowne pojawienie się pod wioską, w nadziei na udział rachunku prawdopodobieństwa i lepszy rzut 9nie wiem czy tak było).

    Stała i systematyczna ekipa to prawdziwy skarb – tu nie dyskutuję.

    Co do upadłego miałem na myśli słaby/nie będący koksem, co jest i prawdopodobne i łamie ten schemat, jaki mogą zakodować sobie gracze. Dokładnie to co zrobiłeś z Lordem NM. Tak jak Jagiełło nie był najlepszych wymiataczem pod Grunwaldem i nie każdy z rycerzy reprezentujących najznamienitsze polskie rody był rębajłem pokroju Zawiszy Czarnego.

    Co do Nazdaka mogę tylko wyjaśnić jak to wygląda w moich oczach po raportach. Gurczen obrazowo bardziej gasi pożary (coś się wylosuje/zadzieje on działa), Nadzak bardziej je wywoływał. Płonie w obu przypadkach, ale udział graczy jest inny. To wrażenie dotyczy u mnie większych zdarzeń (większych w kontekście wpływu na świat), a nie jakiejś małej wyprawy do wioski i próby rozmowy, z której nic nie wynikło. Jak zaznaczyłem, to wrażeni bardzo na odległość, więc siłą rzeczy może być nietrafne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W odpowiedzi na komentarz Ifryta (zob. wyżej) zademonstrowałem, jak wyglądała sytuacja z wodzem. Możliwe, że gracz trochę przecenił znajomość z plemieniem i rachunek prawdopodobieństwa. Z drugiej strony - to był tylko rekonesans. Kontaktów handlowych nie ma, wiadomo było, że gdzieś tam widziano w lesie barbarzyńców i tyle. Drużyna została przechwycona przez patrol (1-3 na d6, że poczet wyjdzie PC naprzeciw, jeśli ci znajdą się na heksie z twierdzą). Nie było czasu na bardów, surmy i łby wyvern (dawno zgniły). Zapewne, gdyby nie ta fatalna reakcja, doszłoby do wymiany darów i nawiązania stosunków - cóż, nie wyszło, na tym polega gra, że nie zawsze się wszystko udaje.

      Co do braku drużynowego maga, to świat wyraźnie cierpi na ich deficyt, ale to też jest wpisane w system. Jak już jeden wędrowny się trafił, to chciał zniszczyć świat i trzeba było ściąć mu głowę (reakcja: 2!). Tu jednak niespodzianka - pod koniec poprzedniej sesji pojawił się uczeń zabitego Aulusa, taumaturg Apolinary, który być może wstąpi w szeregi drużyny. Z zachodu przybywa natomiast lama Dezyderiusz, legat ojca Radeusza.

      Jagiełło może nie był najlepszy, ale na pewno nie był słabeuszem, skoro w wieku 60 lat jednym ciosem powalił słynnego rycerza Dypolda von Köckritz ;)

      Usuń
  9. Co do wpływu Gurczena na ten konkretny świat, to przyznam Ci rację, może tu być oczywiście jeszcze nie tak znany a jego stare czyny bez wpływu.
    I oczywiście chętnie zobaczę co to za mąka wyszła z mielenia tych żaren w tle.
    Mam nadzieję, że na kolejny raport nie każesz długo czekać :)

    OdpowiedzUsuń