czwartek, 4 czerwca 2020

Jedynie słuszne OD&D

Papieże sandboxa często zalecają, aby podejść do OD&D "na świeżo", tzn. odcinając się od późniejszych naleciałości i całej tradycji RPG. Należy zagrać w tę grę "taką, jaką jest", czyli zgodnie z literą trzech Małych Brązowych Książeczek. Wtedy rzekomo zbliżamy się do tego, "jak grali" w Złotym Wieku. W niniejszym tekście wykażemy, że takie sekciarskie podejście jest kompletnie fałszywe.


Otóż, nawet jeśli odrzucimy tzw. suplementy (dodatki) oraz wersje Basic i Advanced, stajemy przed wyborem: który tekst wybrać? Gra Gygaxa i Arnesona ukazała się w sześciu nakładach czy wydaniach (tzw. printach), które różnią się między sobą. Pomijam w tym miejscu spór o prawa autorskie do twórczości Tolkiena. Jak wiemy, z ostatecznej wersji tekstu wyrzucony został balrog, hobbita zastąpił halfling, a enta – treant.

Po wydaniu pierwszego nakładu kolejne ukazywały się z erratą. Tzw. Correction Sheet to tylko jedna kartka zawierająca kilkanaście zmian. Część z nich to korekty oczywistych błędów w druku i nie będziemy się tu nimi zajmować (nawiasem mówiąc, i tak nie wyłapano wszystkich). Są jednak inne, pozornie drobne zmiany, które mogą znacząco wpłynąć na przebieg rozgrywki.

Żywe trupy

Według oryginalnego tekstu Adept (kleryk 2. poziomu) odpędza szkielety i zombie automatycznie. Wartość bojowa tych nieumarłych wynosi odpowiednio 1 HD i 2 HD (Skeletons/Zombies 1/2). Tymczasem w erracie adept ma już utrudnione zadanie – do przegnania zombiego potrzebuje 7+ na 2d6. Z drugiej strony szkielety zostały zredukowane do połowicznej kostki (HD 1/2, czyli 1d3 HP), zombie mają jedną kostkę:

Skeletons/Zombies -- Hit Dice should read 1/2/1.

W sytuacji, gdy niemal każda rozpoczynająca przygody postać jest na przysłowiowego strzała, jest szalenie ważne, czy zombie ma 2-12 czy może 1-6 HP. Nie zapominajmy też, że potwory o sile HD 2 walczą o 2 oczka lepiej niż HD 1 (częściej "trafiają").

Uśpienie

W oryginalnym vol. I Sleep jest dużo potężniejszym czarem. Za jego pomocą można powalić nawet 1d6 postaci na poziomach trzecim i czwartym:

(...) from 1-6 3rd or 4th level types (up to 4 + 1 hit dice).
Errata przekształca ten zapis. Teraz chodzi o 1d6 postaci trzeciego poziomu i tylko jedną na poziomie czwartym:

(...) from 1-6, 3rd level types, and but 1 4th level type (up to 4 + 1 hit dice).
Znaczenie tej zmiany jest ogromne. Robi bowiem wielką różnicę, czy Medium (mag 1. poziomu) zdoła uśpić tylko jednego ogra, czy może jednak sześciu, zgarniając ich torby ze złotem (murowany awans, jeśli uda się wynieść na powierzchnię!).

Specjalna broń

Errata precyzuje, że gargulca, żywiołaka i likantropa zranić można tylko magiczną bronią lub atakiem (tego ostatniego także bronią srebrną). Oryginalny tekst nie zawiera tych ważnych informacji, co teoretycznie pozwala początkującym postaciom na skuteczne stawienie czoła wilkołakowi lub gargulcowi.

Mikstura heroizmu

Oryginalna mikstura sprawia, że zwykły człowiek uzyska (na czas trwania eliksiru, rzecz oczywista) siłę herosa. W erracie napój zwiększa możliwości także mocniejszych wojowników: ci na poziomach 5-7 zyskają dwa poziomy, na poziomach 8-10 jeden. Ciekawostka: herosi (poziom czwarty) nie otrzymują żadnej premii!

Kleryckie zwoje

Errata dodaje zdanie, że co czwarty zwój zawiera czary kleryckie, co prowadziło do rozmaitych interpretacji (np. że klerycy uczą się czarów ze zwojów tak jak magowie). Dodano też wzmiankę, że zaklęcia ze zwojów są jednorazowego użytku (najwyraźniej nie było to najzupełniej oczywiste).

After reading a spell from a scroll the writing disappears, so the spell is usable one time only!

Ponadto, do ostatecznego tekstu dodano tu i ówdzie zdania, których próżno szukać w erracie. Takie zmiany musimy wyłapywać sami, drobiazgowo porównując teksty kolejnych nakładów. Tu omówimy kilka przykładów (być może jest ich więcej).

Obrażenia

All attacks which score hits do 1–6 points damage unless otherwise noted.
Zasada, za którą co poniektórzy daliby się pokroić, a której w oryginalnym tekście nie ma. Przynajmniej nie wprost, bo później czytamy, że niektóre potwory zadają obrażenia podwójne i należy rzucić dwiema kostkami sześciobocznymi. Stąd można wywnioskować, że obrażenia normalne to właśnie 1d6.

Morale

Non-player characters and men-at-arms will have to make morale checks (using the
above reaction table or “Chainmail”) (...)
Dopowiedzenia w nawiasie brak w oryginalnym vol. I. O ile OD&D to przynajmniej formalnie rozszerzenie Chainmail (czerpanie z tej gry wojennej wydaje się więc naturalnym rozwiązaniem), o tyle oryginalna tabela reakcji służy tylko do kaptowania pojmanych w lochu potworów. Testy morale w oparciu o reakcję (krzywą dzwonową) rozwinęli potem autorzy związani z Judges Guild.

Cennik

W pierwszych printach vol. III znajduje się cennik machin oblężniczych i urządzeń obronnych. W wersji ostatecznej znikł, z nieznanych mi powodów. Wielka szkoda – sędzia nie musi główkować, jaki jest koszt wzniesienia palisady, usypania kopca i przekopania kanału oraz zakupu katapulty, tarana i wieży oblężniczej.

PODSUMOWANIE

Co wynika z powyższych rozważań? "Oryginalne" D&D nigdy nie istniało. Wygodny skrót OD&D to sztuczny twór, pojęcie historiograficzne, ukute stosunkowo niedawno. Nie da się grać w grę "taką, jaką jest", skoro istnieją przynajmniej trzy wersje tekstu: oryginalny print, print z erratą i "tolkienizmami", i wreszcie ostateczne wydanie już bez tolkienizmów. Tylko ta ostatnia edycja jest oficjalnie w sprzedaży, na stare trzeba polować na aukcjach internetowych, gdzie osiągają niebotyczne sumy.

Na marginesie powyższych rozważań dodajmy, że zanim ukazały się Trzy Małe Brązowe Książeczki, w środowisku wargamerów krążyły szkice zasad (drafty). Tzw. Guidon D&D (GD&D) i powstały na jego bazie wariant Beyond This Point Be Dragons (BTPBD) poprzedzają publikację D&D. Teksty te (a to tylko wierzchołek góry lodowej, bo takich wariantów było na pewno więcej) miejscami znacząco odbiegają od oficjalnej gry i już pobieżna ich analiza wywraca do góry nogami powtarzane przez "półślepych kapłanów-łgarzy" zaklęcia.

W momencie publikacji 3LBB ani Gygax, ani Arneson nie grali zgodnie z ich literą. Być może nie grali tak nigdy. Nie wiemy, "jak kiedyś grali", bo książeczki trafiły w ręce wielu grup rozsianych po USA, które tworzyły na ich bazie własne fascynujące światy, wedle uznania zmieniając "zasady". Załóżmy, że jakaś izolowana grupa mogła nie mieć dostępu do erraty, suplementów i magazynów TSR. O części z tych grup wiadomo, bo w odpowiedziach na listy do redakcji Gygax musiał objaśniać, jak działają walka i magia. I nic dziwnego, skoro właściwie te aspekty rozgrywki nie zostały opisane w 3LBB.

Jak silny jest szkielet i zombie? Czy gargulca i wilkołaka można zaciąć stalową bronią? Czy zwój okaże się starożytnym tekstem sakralnym, zawierającym zaklęcie wskrzeszenia? Czy młody czarodziej jednym zaklęciem powali 6 herosów? Czy w głębi lochu czai się Balrog? Czy w walce powinniśmy rzucać d20 czy 2d6? To zależy tylko od nas. To nasza kampania i nigdy nie pozwólmy sobie wmówić, że robimy coś źle.

17 komentarzy:

  1. "z ostatecznej wersji tekstu wyrzucony został balrog, hobbita zastąpił halfling, a enta – treant"

    Nigdy tego nie odżałowałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Różnice w zasadach, które wskazałeś są znaczące, ale raczej nie wywracają do góry nogami całej rozgrywki, podobnie jak różnica w cenie włóczni (pierwotne 1gp vs późniejsze 2 gp). Ważniejsze jest to, co napisałeś w podsumowaniu: już w momencie kiedy gra poszła w świat była jedynie zapisem jednego, specyficznego momentu w historii i jakiekolwiek ekstrapolowanie losowych zapisów z 3LBB na tezy typu "tak grali" jest z gruntu fałszywe. Bo cholera wie, jak grali, skoro nawet autorzy grali inaczej. Całe szczęście epoka kapłanów-łgarzy przemija.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie, dobra robota z zestawieniem zmian w kolejnych wydaniach 3LBB. O tych k6 obrażeniach np. nie wiedziałem. Bardzo to pożyteczne, pewnie będę często wracał.

    Wydaje mi się, że warto by tu było jeszcze wspomnieć o wycięciu z tekstu wzmianki o Outdoor Survival. Z mojego punktu widzenia jest to zmiana bardzo ważna. Dlatego, że pojawiające się uprzednio zalecenie, aby położyć na stół inną "instrukcję" - OS (nie chodziło jak wiemy o całość zasad, tylko zapewne głównie o planszę, ale mniejsza z tym) - mówi nam, jak należy podchodzić do tekstu. Że nie stanowi kompletu zasad. Że można go wzbogacać o inne elementy, nie tylko wybierając opcje z zestawu D&D/CM.

    Nie podoba mi się jednak wydźwięk tej notki. Sprawia wrażenie, jakbyś toczył jakieś działania zaczepno-obronne. "Co - twoja wizja OD&D jest prawdziwsza?! Nie możesz mieć racji, bo nie ma czegoś takiego jak OD&D." Poza tym, kiedy mówisz o tych papieżach i łże-kapłanach wydaje się, że toczysz bitwę z wyimaginowanym chochołem. Kto kiedykolwiek twierdził, że znajomość samego tekstu 3LBB wystarczy, aby dowiedzieć się jak kiedyś rzeczywiście grano w tę grę? Nie spotkałem się, byłoby to dość kuriozalne.

    Mój punkt widzenia jest taki, że w erpegach nie wystarczy "bezstronny sędzia". Dlatego, że ten sędzia głównie rozstrzygałby przebieg gry między nim, a resztą uczestników. Potrzebna jest też spisana instrukcja. Np. uważam, że słusznie Wolfgang przed Waszą ostatnią kampanią pokazał dokument z listą zmian oraz z własną interpretacją zasad. Skoro tekst Brązowych Książeczek jest enigmatycznie napisany i nie rozstrzyga jednoznacznie kwestii istotnych dla samej gry, to niestety trzeba odrobić to zadanie za autorów. Mechaniki kluczowe dla rozgrywki muszą być spisane i możliwie jednoznacznie rozumiane.

    Dalej. Nie wszyscy sięgają po OD&D, żeby rekonstruować jakiś mityczny jedynie słuszny sposób grania. Może chcą po prostu pobawić się w tę akurat grę i chcą móc się odwołać do zasad, które zostały oficjalnie wydane. Co wtedy? Co im mówi Twój tekst Robercie? Czy wydanie które wybiorą ma w końcu wpływ na przebieg rozgrywki, czy nie? Czy muszą zgłębiać jakieś inne dodatkowe opracowania, czy mogą dostosować sobie zasady na czuja? A może lepiej, jeśli sięgną po inną grę, skoro tej tak naprawdę nie ma?


    "Papieże sandboxa często zalecają, aby podejść do OD&D "na świeżo", tzn. odcinając się od późniejszych naleciałości i całej tradycji RPG."

    Pamiętaj o kontekście. Ten apel, aby sięgając po OD&D odrzucić uszczegółowienia z AD&D i zmiany z dodatków do Oryginala miał pewne istotne uzasadnienie. Mówimy o czasach, kiedy 3LBB nie były powszechnie dostępne, a różni apologeci starych zasad i kompilatorzy rzekomych retroklonów powoływali się na Oryginał wiele z niego nie rozumiejąc. Poza tym, że 3LBB+dodatki jest już zupełnie inną grą - sam o tym wiesz doskonale. Ktoś z dzisiejszego pokolenia graczy sięgające po ten produkt może tego nie wiedzieć. Możliwe też, że trafi na tekst pełen dziur i zacznie je wypełniać tym, co zna np. z 5e. Nie mówię, że zrobi wtedy źle, tylko że nie doświadczy wtedy grania w Oryginał, a w coś radykalnie innego. Czytałeś kiedyś Groty i Giganci? Oldschool, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Oel

      Dzięki za obszerny komentarz!

      Faktycznie, Outdoor Survival znikło z listy materiałów niezbędnych do gry, ale wzmianki w tekście zostały (sprawdź vol. III, s. 15).

      Chochoł już nie straszy i może nie warto wywoływać go z lasu. Ale jeszcze nie tak dawno temu mieliśmy wyrocznię orzekającą, co jest zgodne z duchem OD&D, a co nie. Nie pamiętasz komentarzy pod moimi raportami? Wielokrotnie dostawało mi się za house rules i interpretacje, bo przecież "nie o to chodziło" albo "tak kiedyś nie grali". Dałeś +2 do ataku? Źle, to za dużo, zmień grę. Podwójne obrażenia na "naturalnej" 20? To dużo późniejsza naleciałość, nie było krytyków (nieprawda). Inicjatywa w walce? Nie, to symulacjonizm, genialny koncept Arnesona zakładał abstrakcyjną walkę (bzdura). Runda walki trwa zawsze 1 minutę, nie dzielili tego na mniejsze porcje (bzdura). Pozwoliłeś magowi strzelać z łuku? Mag w zbroi? Zbrodnia przeciwko oldskulowi! Tymczasem w BTPBD magowie mogą używać łuków i nosić zbroje. I co teraz?

      Nie mówię nikomu, że moje OD&D jest lepsze niż jego. Wręcz przeciwnie - mówię, że nie ma jednej prawdziwej i słusznej wizji, więc nie można grać źle. Te kilka ustępów o nieumarłych, uśpieniu i magicznych atakach tylko sygnalizuje, że na bazie samych 3LBB można stworzyć kilka różnych zestawów reguł. Nie wiem, czy w opisanych przypadkach errata to faktycznie errata (tzn. tak miało być). A może Gygax uznał, że Sleep jest jednak zbyt potężne (pomijając, że w GD&D/BTPBD w ogóle go nie ma, a we Fragmentach Mornarda jest na liście czarów kleryckich).

      Za oceanem też był Philotomy ze swoją "biblią retrogamerów". Najczęściej to właśnie ci, którzy tak gorliwie nawoływali do odrzucenia wersji Basic/Advanced, sami przenosili swoje utarte wyobrażenia i mechaniczne rozwiązania na Originala.

      Usuń
    2. "Chochoł już nie straszy i może nie warto wywoływać go z lasu"

      Ej, Inspiracje (pomijając momentami ekstremalną (czy eksrementalną) toksyczność Jarla) były spoko, chętnie bym jeszcze poczytał. Tak, wiele tych rzeczy, co Jarl pisał to jednak okazuje się nieprawdą, ale to były ciekawe teksty i nowa perspektywa.

      Usuń
    3. Robert, no ale popatrz - jesteś do przodu, bo wykonałeś gigantyczną robotę i sięgnąłeś po rozwiązania poprzedzające kolejne "edycje" - a dopiero potem je zestawiłeś z A/BD&D. Zrobiłeś to jak należy.

      "Pozwoliłeś magowi strzelać z łuku? Mag w zbroi? Zbrodnia przeciwko oldskulowi! Tymczasem w BTPBD magowie mogą używać łuków i nosić zbroje."

      Widzisz? Możesz tak mówić tylko dlatego, że nie blokują Cię późniejsze uszczegółowienia i możesz się otworzyć na fakt, że dla grających w pierwszą, oryginalną wersję D&D nie musiało być to takie oczywiste. (Zapisy o zbrojach elfów i czarodziejów są nader mętne w M&M). To nie idea sięgnięcie po Oryginał bez naleciałości jest głupia, tylko w wykonaniu coś nie zagrało jak trzeba.

      Wydaje mi się, że nie ma nic złego w podejściu, że bierzemy tylko 3LBB i próbujemy grać na nich, bez dodatkowych ograniczeń, uszczegółowień, ani modyfikacji. Obojętnie w którym wydaniu, zależnie od umowy. I celem tym nie musi być "rekonstrukcja". Może np. wynikać z chęci:
      - zrozumienia zapisów z kolejnych edycji
      - nie komplikowania sobie życia
      - dostrzeżenia różnic względem oryginalnych zapisów a późniejszych kompilacji/interpretacji
      - zagrania bez przeróżnych dedekowych oczywistości (nie da się rzucać czarów w zbroi etc.)
      - z przekory

      Twój tekst zdaje się do takiego podejścia wprost zniechęcać. Bo i tak nie ma czegoś takiego jak Oryginał. No jak to? Przecież nie mówimy o jakiejś mistycznej pra-idei, ale o tekście instrukcji do gry - z kilkoma drobnymi korektami w kolejnych wydaniach. Nie mylmy zapisu z wykładnią.

      Usuń
    4. Czy przeczytałeś ostatni akapit? "To nasza kampania i nigdy nie pozwólmy sobie wmówić, że robimy coś źle". Nikogo nie zniechęcam do eksperymentowania z OD&D, jest dokładnie odwrotnie - zachęcam do zabawy z tymi tekstami bez obaw, że popełni się jakiś błąd.

      Właśnie o to mi chodziło, by obalić z gruntu fałszywą, sekciarską narrację o Pragrze z mitycznego Złotego Wieku. Czyli: OD&D taka-jaką-jest (Bhagawadgita!), święty tekst objawiony przez Ojców Założycieli, potem zniszczony przez zdradę szatana Gygaxa. "Odrzuć wypaczenia A/B, bo to kłamstwa papistów, i powróć do źródeł, młody. O kurwa! "Młody" pozwala siekać gargulce zwykłą bronią?! Nie nie nie, źle robisz, jest wyraźnie napisane, tzn. nie jest napisane, że jest/nie ma inicjatywy!"

      Czaisz, o co mi idzie? Nie da się grać "tak, jak jest napisane", bo masz kilka wersji tekstu. Zombie w zależności od wydania ma 1d3, 1d6 albo 2d6 HP, uśpienie usypia albo 1 ogra, albo 1d6 ogrów. "Kilka drobnych korekt" dotyczy akurat elementów, które pojawiły się podczas większości rozegranych przeze mnie sesji (szkielet/zombie - podstawowy przeciwnik, uśpienie - podstawowy czar). Możesz sięgnąć do CM i turlać 2d6 na atak, ale nie musisz. Dlatego nie ma OD&D - w takim sensie, że nie ma dwóch takich samych kampanii. Natomiast trzy książeczki, w rozumieniu instrukcji do gry, owszem, istnieją.

      Usuń
    5. "Dlatego nie ma OD&D"

      To ciekawy punkt widzenia. Wydaje mi się, że Twój argument działa tak: ze względu na to, że istniały istotnie różne wersje OD&D, nie sposób wskazać jednego konkretnego OD&D, a zatem nie ma żadnego OD&D.

      Można by dorzucić jeszcze argumenty na temat tego, że zasady OD&D są dalece niekompletne, a miejscami sprzeczne.

      Nie jestem pewien, czy taki argument właśnie formułujesz. Myślę inaczej. To, że nie ma jednego, konkretnego THE OD&D, nie znaczy, że OD&D jako takie nie istnieje. Istnieje, tylko w mgławicowy sposób. OD&D ma mniej lub bardziej nieodłączne elementy (np. saving throws, klasy, sloty na czary, XP za złoto itd.), te mniej ważne i inne jeszcze mniej ważne. Ale jako takie jak najbardziej istnieje, tylko w dużo bardziej rozmyty sposób niż większość współczesnych gier.

      Obecne gry również dostają erraty, które sprawiają, że mamy różne wersje tej samej gry, ale oczywiście nie znaczy to, że jakaś gra nie istnieje. Mamy również toolboxy jak Fate, które w dużym stopniu są zbiorem narzędzi do stworzenia swojej własnej gry, ale gra fabularna Fate istnieje. W bardzo podobny sposób patrzę na OD&D, też jak na toolbox.

      Usuń
    6. Mój argument jest następujący: nie ma ORYGINALNEGO, prawdziwego D&D, mitycznego praźródła, prawzorca, pierwowzoru, THE GAME. Skrótowiec "OD&D" jest czysto umowny i został ukuty w późniejszym okresie, dla odróżnienia od wersji Basic/Advanced. To określenie wygodne, ale zwodnicze.

      Bo co to właściwie oznacza Original? "existing since the beginning, or being the earliest form of something". Jak się to ma do naszej gry? Można uznać, że oryginalne D&D to pierwsza opublikowana wersja, czyli OD&D = 3LBB. A może 3LBB + Chainmail (+ Outdoor Survival)? 3LBB + suplementy? 3LBB + czasopisma? 3LBB + dodatki + czasopisma? Amerykanie w większości nie wyobrażają sobie gry w OD&D bez suplementu Greyhawk. GD&D i BTPBD to już OD&D, czy jeszcze nie? Philotomy zaliczał do OD&D nawet wersję Holmesa (jeśli tak, to którą? manuskrypt czy wersję opublikowaną z poprawkami Gygaxa?).

      Usuń
    7. "Nikogo nie zniechęcam do eksperymentowania z OD&D, jest dokładnie odwrotnie - zachęcam do zabawy z tymi tekstami bez obaw, że popełni się jakiś błąd."

      Spoko,tu nie ma między nami kontrowersji. Wybacz, tekst "graj jak chcesz, to twoja kampania" widzę tak często,że stał się dla mnie przezroczysty. ;) Tutaj może niesłusznie go zignorowałem.


      "Nie da się grać "tak, jak jest napisane"

      Tylko tu się nie zgadzamy. Da się - wystarczy spisać. Chodzi mi o instrukcję jako umowę społeczną. Nie o świętą księgę, na którą życia nie starczy, żeby dojść do ustalenia pierwotnego znaczenia. Jeśli w "instrukcji" 3LBB/CM jest kilka różnych opcji odnośnie walki, ustalacie, którą wybieracie, przed sesją. Jeśli zmieniacie, uściślacie, wzbogacacie zasady w istotnych kwestiach, trzeba to dogadać. Najlepiej spisać.
      "Gramy na inicjatywie ustalanej rzutem kostką i wybieramy mechanikę starcia opcjonalną, na k20. Reszta bez zmian. Wątpliwości rozstrzyga sędzia". Ten tekst + załącznik (3LBB) to jest twoje D&D, edycja null. Nie ma przy stole świętszej księgi.

      Podejrzewam, że to co gadam, to dla Ciebie są truizmy, ale czytają Cię ludzie nie znający dobrze tematu, ani Twojego podejścia do zasad. Ja znam i mam do Ciebie pełne zaufanie, jak byśmy mieli siadać do gry.

      Usuń
    8. OK, myślę, że się zgadzamy. Być może nie wyraziłem się wystarczająco precyzyjnie, tekst pisałem na szybko ;)

      Usuń
  4. Czyli tak jak ostatnio rozmawialiśmy, nawet przyjmując że gramy w OD&D, są różne poziomy "mroczności" kampanii. Trochę inny będzie świat z gargulcami etc. trafianymi wyłącznie magiczną bronią, a inny gdzie nawet taką maszkarę można zniszczyć odważnie uderzając zwykłym mieczem czy włócznią. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Taki np. Michael Mornard przez kilkadziesiąt lat nie wiedział, że szkielety i zombie zdegradowano, dla niego zawsze miały odpowiednio 1 i 2 kostki. Natomiast Holmes oryginalny zapis HD "1/2" zinterpretował tak, że zarówno szkielety, jak i zombie mają po 1d3 HP (zob. manuskrypt Holmesa na blogu Zenopusa).

      Siła szkieletów i zombie ma ogromne znaczenie dla rozgrywki, zwłaszcza jeśli zastosujesz zasady ataku wielokrotnego lub damage/hit dice. Czy wojownik 3 poziomu ujdzie z życiem z zasadzki 6 żywych trupów?

      Usuń
  5. Naprawdę dobre zestawienie.

    "Ale jeszcze nie tak dawno temu mieliśmy wyrocznię orzekającą, co jest zgodne z duchem OD&D, a co nie."
    A po tym Face Punchu aż się uśmiechnąłem :)

    nie tak dawno temu (max2-3 lata temu) sam wchodziłem w Old Schoole i trafiając na takich "znawców" mnie od nich odrzucało. (Od pierwszych wydań D&D) Bo wydawało mi się, że "zrobię coś źle". Głupi byłem, szybko mi przeszło i jak coś nam nie pasowało to zwyczajnie to zmieniliśmy ale zdaje sobie sprawę, iż niektóre osoby mogły uwierzyć, że albo grasz "TAK" albo "Źle".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Tak, znam to poczucie, że źle gram, że gdzieś tam jest oldskul, do którego należy dążyć. Bez sensu. Lepiej mi się żyje, gdy się go wyzbyłem ;)

      Usuń
  6. Czyżby autor Inspiracji poczuł się dotknięty, blog zniknął? Szkoda, było tam jednak sporo fajnych materiałów, z raportami z sesji Roberta na czele. Mam nadzieję Robercie, że masz pliki tekstowe z tymi wpisami, byłoby wielce niefortunne, gdyby teksty bezpowrotnie przepadły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jednak nie, bo nie było moją intencją urażenie kogokolwiek. Inspiracje były w zasadzie martwe od roku. Swoje teksty skopiowałem - niewykluczone, że przynajmniej część z nich opublikuję tutaj.

      Usuń