piątek, 30 sierpnia 2024

Raport miesięczny #8 [sesje 34-38]

W tym roku mija równo 50 lat od publikacji DUNGEONS & DRAGONS, pierwszej gry role-playing (pierwszej oficjalnie wydanej, bo zaraz się jakiś mędrek przyczepi, że wcześniej było przecież Blackmoor i coś o kowbojach). Jakoś nie widziałem, żeby ten mało znaczący fakt kogoś specjalnie u nas obszedł, podobnie jak wyjście na jaw szkicu zasad (niefortunnie nazwanego kiedyś Guidon D&D), który rzuca światło na proces powstawania gry. Mając wcześniej dostęp do tego dokumentu, oszczędzilibyśmy sobie wielu niepotrzebnych, momentami zbyt gorących dyskusji. Początkowo planowałem napisać obszerną recenzję szkicu, może pokusić się o analizę porównawczą. Nikogo to już jednak nie obchodzi, bo moda na retro przeminęła. To chyba zresztą globalny trend — amerykańskie forum OD&D również zamiera. Wiadomo, są przecież sprawy dużo ważniejsze, np. wydanie kolejnej edycji łapserdaka albo zbiórka kasy na coś tam. Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia! W każdym razie poprowadziłem parę sesji z wykorzystaniem tych starych zasad i bardzo dobrze się przy tym bawiłem. Raport poniżej.

1. Braunstein

System: GD&D (July 73 D&D Draft)
Sesji: 5
Graczy: 1

Nazwa tej mini-kampanii jest nieco myląca, ponieważ większość sesji rozegrała się poza terytorium Braunsztynu, a konkretniej na południowym zachodzie od niego. Przypomnę, że akcja umiejscowiona jest w uniwersum Gurczeniady, tylko kilkadziesiąt lat później, po wojnach napoleońskich (przyjąłem rok 1315 według kalendarza midgardzkiego). Drużyna (prowadzona przez jednego tylko gracza — Stacha) na zlecenie niebieskich magów eksplorowała bezimienny loch w poszukiwaniu posągów świętych rycerzy, ale z czasem rozpoczęła wycieczki krajoznawcze, zwiedzając domenę barona Wilfryda. Udało się odkryć część mapy, głównie osady położone wzdłuż traktu handlowego, ale też wieżę czarodzieja, posąg zapomnianego bohatera, magiczną studnię i sanktuarium starych bogów (Nemed i Tolimana rzecz jasna). Pobocznie rozwinął się wątek obozującej nieopodal kompanii brygantów, zdemoralizowanej soldateski terroryzującej miejscową ludność (ich obóz potem został zbombardowany przez eskadrę hipogryfów z zamku; jeden z oddziałów przypuścił szturm na miasteczko Międzybórz, ale został odparty przy walnym udziale PC).

Mieliśmy wiele sytuacji podbramkowych, z których jednak udawało się wyjść obronną ręką. Przykład: awangarda drużyny walczy w korytarzu z wielkimi krabami, pozostali próbują obejść innym tunelem, żeby wyjść skorupiakom na plecy. Zamiast tego trafiają do leża ogrów, a drogę odcinają im gargulce. Sytuacja beznadziejna? Wcale nie! Udaje się zabić wszystkie ogry i gargulce oraz większość krabów, ginie przy tym 1/4 drużynników. Grając w wersję opublikowaną, TPK byłby gwarantowany, tutaj PC mają dużo większe szanse przeżycia. To zasługa nie tylko umiejętnej taktyki (korzystania z przewagi liczebnej nad przeciwnikiem większych rozmiarów, ostrzału z kusz, wycofywania ranionych na tyły w celu wypicia mikstury uzdrawiającej). W szkicowych zasadach potwory gorzej walczą i nie mają tylu zdolności specjalnych (gargulce nie są odporne na niemagiczną broń, ogry nie dodają 2 oczek do zadawanych obrażeń, kraby nie atakują dwukrotnie itd.).

W podziemiach udało się zmapować cały pierwszy poziom i odszukać wszystkie posągi. Nie brakło przy tym scen rodem z horrorów (zeskakujące z sufitu jaszczury, roje robactwa, upiór dziewczynki gramolący się ze studni, potwory odcinające drogę ucieczki, samotny śmiałek, błąkający się bez źródła światła — ukręcił wreszcie pochodnię z liny, a za podpałkę posłużył zwój ochrony przed likantropami). Nie ma sensu dokładnie tego wszystkiego opisywać. Były to klasyczne przygody. Awanse następowały szybciej, bo pułapy doświadczenia są niższe (i bardzo dobrze!). Walkę rozgrywałem na zasadach "fantastycznych", tzn. d20, tylko raz sięgnąłem po Chainmail (starcie oddziału brygantów z wojakami barona). Podszedłem do tekstu literalnie, dokonując tylko niezbędnych emendacji i starając nie sugerować późniejszymi wariantami, choć skojarzenia nasuwają się bezwiednie. Nie obyło się bez zasad domowych (np. inicjatywa) i doraźnego orzecznictwa. Z ciekawostek, uboższą listę ekwipunku (brak oleju, wody święconej, srebrnych krzyży) wytłumaczyłem kryzysem gospodarczym i niedoborami po wojnach napoleońskich, tak samo brak zaklęcia Sleep (manuskrypty zawierające ów czar przepadły w zawierusze wojennej). Kampanię przetrwał tylko jeden awanturnik, który powrócił do cywilizacji i zainkasował nagrodę za posągi. Czy Gurth zbierze nową drużynę i spróbuje odbić towarzyszy, Arna i Grzymałę, opętanych i zniewolonych przez złych czarowników? Być może kiedyś poznamy odpowiedź na to pytanie.

Przeżyli:

Gurth, F 3, powrócił do punktu światła
Arn Arneson F 3, pojmany przez teurgów
Grzymała, D F 3, pojmany przez teurgów

Polegli:

Cirith, M-U 2, zasieczony przez bryganta
Ungol, F 2, pożarty przez chimerę
Odrik, F 2, pożarty przez wielkiego kraba
Alef, M-U 1, pożarty przez wielkiego jaszczura
Hilda, F 2, zagryziona przez wielką mrówkę
Archimbald, M-U 1, zagryziony przez wielkiego jaszczura
Valzor, M-U 1, zatłuczony przez ogra
Arn, F 1, rozszarpany przez gargulca
Czmisław, C 1, zatłuczony przez ogra

8 komentarzy:

  1. Na przykład ja chętnie bym przeczytał Twoją recenzję Guidon D&D. (Trochę dzisiaj między wierszami piszesz o różnicach w stosunku do późniejszych wersji - ale całościowe spojrzenie byłoby ciekawe.)
    A bardzo skrótowo wspomniane przygody odpowiednio barwne jak zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Robercie, uwierz, że są tacy, co ich to obchodzi. Moda modą, może minąć, a my gramy i grać będziemy w starocie. Zatem - za Ifrytem - i ja chętnie przeczytałbym recenzję Twojego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewalem sie ze GD&D ma tyle zmian... Po pobieżnym przekartkowaniu tych dokumentow sadowych wydawalo mi sie ze to +/- to samo co LBB

    OdpowiedzUsuń
  4. +1 zainteresowany recenzją/analizą porównawczą!
    Losy śmiałków jak zawsze obfitujące w nie-/spodziewane przygody. Niesamowite, że okolice Braunsteinu, wielokrotnie już eksplorowane i mapowane, wciąż skrywają sekrety :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiecie - ja teraz sobie trochę pomarudzę, a w jesienne/zimowe wieczory nie będę miał co robić i pewnie przysiądę do tekstu :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Chwała retro przeminęła, ukazując zresztą jak jałowe i nieistotne były spory toczone jeszcze kilka lat temu. Niemniej jednak, jeśli masz siłę i moce przerobowe -- napisz owo porównanie, nawet jeśli będzie to tylko sobie a muzom.

    Ja z kolei wróciłem w najnowszej kampanii do BtPBD (Manuskryptu Bufkina), który kilka lat temu uznałem za słaby i mało grywalny. Teraz jednak wchodzi jak złoto, doświadczenie zdobyte przez ostatnie lata pozwala na wyciśnięcie z tej broszurki wielu chwil radości.

    OdpowiedzUsuń
  7. no nie mogę się zgodzić, jest jak najbardziej zapotrzebowanie na takie analizy. Może to mikrospołeczność ale jednak. Liczę na to że zamiast jesiennej chandry będzie czas na siedzenie przy kominku z fajką i szklaneczką dobrego trunku i rozkminianie. A dla wiernych czytelników bloga zacny materiał do czytania.

    OdpowiedzUsuń