April is the cruellest month — jak słusznie twierdził T.S. Eliot.
1. Bastionowi eksploratorzy
System: Into the Odd
Sesji: 3
Graczy na sesji: 1/1/1
Graczy (razem): 2
W dalszym ciągu PC nie wyściubili nosa poza Bastion. Dwie sesje (online) polegały na klasycznej eksploracji podziemi w poszukiwaniu funduszów na założenie biznesu. Przygoda koncentrowała się wokół portu miejskiego i slumsów, a następnie opuszczonej fabryki proszku, do której przejście jest przez bunkier w zamkniętym ogrodzie botanicznym. Trzecia sesja, rozegrana na żywo, byla już bardziej pójściem na żywioł z całą masą improwizacji i doraźnego losowania z tabel. Gracz poszedł tropem tajemnego kultu Złotych Cór, odnalazł jego siedzibę w jaskiniach (tunel prowadził z piwnicy domu emerytowanego łowcy ośmiornic) i usiłował wkupić się w łaski przybyłych z gwiazd dziewic. Odnoszę wrażenie, że taki właśnie klimat panował w nurcie OSR te 10 lat temu, gdy zainteresowałem się retrograniem. Ja w konwencji steampunk (XIX-wieczny Londyn z udziwnieniami) nie czuję się zbyt dobrze, przede wszystkim brakuje mi backgroundu, z którego mógłbym czerpać pomysły. Grałem przed laty w Arcanum: Of Steamworks and Magick Obscura (nie skończyłem), oglądałem też całkiem zgrabny serial animowany Arcane, ale to tyle. Zdecydowanie wolę eksplorację dziczy w klimacie islandzkich sag. Co do ItO wydaje się, że jest to dobry system do rozegrania jednostrzałowej przygody, względnie krótkiej kampanii. W tej mamy już 7 sesji i myślę, że długo nie pociągnie.
Sesja na żywo! Chyba nie grasz takich zbyt często? (A przynajmniej nie pisałeś tutaj o nich.)
OdpowiedzUsuńNie zawsze to odnotowuję w raportach i dopiero na koniec roku przedstawiam zbiorcze podsumowanie. Na obecną chwilę 5/18 sesji w tym roku odbyło się na żywo :)
UsuńJako MG ciężko będzie Ci długo prowadzić kampanie, której klimatu nie czujesz. Potrzeba sporo inspiracji, by znosić tortury prowadzenia :)
UsuńCo do Ito, czego tam Ci brakuje do długiej kampanii? Progresji poziomów? Klas?
Z tego samego powodu zdusiłem w zarodku wojnę w Wietnamie i nie podjąłem się poprowadzenia cyberpunka, a z uczestnictwa w takiej kampanii wymiksowałem się po kilku sesjach (kampania i tak dość prędko zdechła).
UsuńMoje klimaty kończą się tam, dokąd sięgają moje zainteresowania badawcze (głównie starożytność i średniowiecze), ewentualnie mix tychże z techniką na wzór He-Mana i Thorgala, wreszcie postapokalipsa w stylu Mad Max/Fallout (choć tych ostatnich nie prowadziłem zbyt wiele).
ItO w odróżnieniu od takiego np. Cairn zawiera zasady rozwoju postaci i to całkiem dobre, bo wymuszające na graczu uczestnictwo w sesjach i aktywną postawę. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że na dłuższą metę te gry to trochę wydmuszki, których możliwości łatwo wyczerpać. Oczywiście, można dokładać kolejne poziomu lochu pod Bastionem, ale to już D&D :)
Jeśli chodzi o klimaty to mam bardzo podobne preferencje.
OdpowiedzUsuńGrasz w stare dnd od wielu lat, jakie masz doświadczenia jeśli chodzi o granie na wysokich poziomach? Nie zauważyłem u ciebie raportów zawierających zarządzanie domeną, czy wielkoskalowych potyczek armii dowodzonych przez graczy. Nie interesuje was tego typu rozgrywka?
Jakieś tam raporty były, np. wielka bitwa morska (na koniec przygód Gurczena) czy nawet ostatnio wojna w Nowej Kurlandii. Jednak większość postaci wyginęła, zanim zdołała osiągnąć godność lorda. Ci zaś, którym się to udało, nie zmieniali swoich przyzwyczajeń i byli w dalszym ciągu chłopcami na posyłki, zgodnie z domyślnym ustawieniem polskiego erpegowca. Wejście w posiadanie dóbr ziemskich i zdobycie tytułu wiązało się najczęściej z emerytowaniem postaci (endgame), a nie kontynuacją rozgrywki - jak przynajmniej w teorii zakładał Gygax i spółka. Ja byłem zainteresowany, ale gracze nie bardzo.
UsuńJeśli potrzebujesz tła do 'Londynu z udziwnieniami' to polecam zapoznanie się np. z Maszyną Różnicową (Gibson/Sterling), Wiekami Światła (Macleod) czy Dworcem Perdido (Mievielle).
OdpowiedzUsuńDzięki za typy! Może kiedyś zerknę, choć moja lista lektur do nadrobienia (nie tylko fantasy) jest bardzo długa. Inna sprawa, że nie jestem specjalnie zainteresowany poznawaniem tej konwencji. Cały ten steampunk to dla mnie wydmuszka - ani to fantasy, ani XIX wiek. Ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra ;) odnoszę też wrażenie, że granica między steampunkiem a science fantasy (Jack Vance, Gene Wolfe) jest cienka, a przecież i w takim Forgotten Realms pobrzmiewały echa nowoczesności, jak np. latający statek w Icewind Dale. Do tego dochodzi jeszcze specyfika settingu Into the Odd, gdzie znajdziemy praktycznie wszystko (WFRP, ZC, Alien vs Predator etc.).
UsuńO gustach się nie dyskutuje, ale możesz się mile zaskoczyć. Pierwsze dwa wydał u nas MAG w ramach Uczty Wyobraźni, zaś trzecia została swego czasu obsypana nagrodami.
UsuńJakbym miał czytać, to pewnie po angielsku. Jeśli się kiedyś przemogę, to nie omieszkam wspomnieć o tym na blogu. Raz jeszcze dzięki :)
Usuń